piątek, 1 lipca 2016

Odcinek 30: Jak Wujowi Niechlujowi wakacje zaplanowano


Był słoneczny pierwszy lipca i Wuj Niechluj, leżąc na zakurzonym tapczanie drapał się po owłosionym brzuchu i rozmyślał. Rzadko mu się to zdarzało, ale tym razem okazja była wyjątkowa. Gretchen i Züza wyjechały na wakacje do München, co oznaczało, że Wuj będzie miał całe mieszkanie dla siebie przez dwa miesiące. Zastanawiał się właśnie, co będzie mógł robić przez ten czas.

W zeszłym roku odbył wbrew własnej woli bardzo męczącą wycieczkę po Europie. W tym roku zostanie w domu, popijając w spokoju jedno piwko za drugim – a kiedy mu się znudzi, zaprosi Kataryniarza i Bronka i będą pili razem. To będą bardzo udane wakacje.
W tym momencie drzwi mieszkania otworzyły się gwałtownie na oścież i do środka wparowała trójka siostrzeńców Wuja – ruda Dżesika, Matjasek i czarna Anula.
– Ale fajnie, Wuju Niechluju! – zawołała Dżesika – zostaniemy z tobą na całe wakacje!
– Ja sce się bawic z Wujem! – krzyknął Matjasek – Wuju Nichluju, pobawis się z nami?
– Nie – odparł Wuj, bo miał nieco inne plany.
– Wuj jest zmęczony, debilu – skarciła brata Anula – nie chce mu się bawić jak jest gorąco!
– Nieprawda! – zasmarkał się Matjasek – będzies się z nami bawic, prawda Wuju?
Wuj chciał znowu odpowiedzieć „nie”, ale żeby nie sprawić Matjaskowi przykrości nie powiedział nic. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z butelką piwa. Podał ją siostrzeńcowi.
– Dziękuję, Wuju! – powiedział Matjasek – strasnie sce mi się pić!
Mama nauczyła go, że kiedy ktoś oferuje mu alkohol, należy grzecznie podziękować. Przechylił butelkę i zaczął chciwie łykać piwo, rozlewając sporo wokół siebie.
– Jak pijesz, bałwanie! – krzyknęła Anula – Wszystko rozlejesz! Ja też chcę!
Ale Matjasek wstał i pognał na krótkich nóżkach do łazienki, z ustami przyssanymi do butelki. Anula pognała za nim.
– Wuju Niechluju – zagadnęła Dżesika – masz może zapalić?
Wuj miał ostatniego papierosa w paczce. Bardzo chciał go wypalić po skończeniu piwa, ale piwo oddał Matjaskowi, więc było mu teraz wszystko jedno. Podał papierosa Dżesice.
– Dzięki, jesteś najlepszy Wuju – odparła Dżesika i poszła szukać zapałek.
Z łazienki dobiegł dźwięk tłuczonego szkła i głośny płacz. Po chwili pojawiła się Anula z podbitym okiem i zasmarkany Matjasek, cały mokry od piwa.
– A Anu… nu… laaa wylała na m-nie pi.. piwooooo – płakał, pociągając nosem.
– Dobrze ci tak, nie chciałeś się podzielić – burknęła Anula obrażona.
Wuj Niechluj złapał Matjaska, zaniósł go do łazienki i wrzucił do wanny, po czym odkręcił wodę. Matjasek, który nie lubił brać kąpieli, zaczął wierzgać jak młode źrebiątko.
– Uspokój się, głupku – powiedziała Anula, zaglądając do wanny – musisz się umyć, bo lepisz się od piwa. Przy okazji będziesz miał wyprane ciuchy – dodała rezolutnie.
– Ja nie sceeee! – wył Matjasek.
– Ja się tym zajmę, Wuju Niechluju – powiedziała Anula. W przyszłości chciała badać oceany i bardzo zainteresowała ją reakcja Matjaska na kontakt ze środowiskiem wodnym.
Wuj wzruszył ramionami i wrócił do pokoju, gdzie Dżesika próbowała zadeptać płomienie rozchodzące się po dywanie.
– Upuściłam zapałkę – wyznała na widok Wuja.
Wuj Niechluj westchnął. Schylił się, podniósł nadpalony dywan i zwinął go w rulon. Zaniósł go do łazienki i wrzucił do wanny, przykrywając ryczącego Matjaska.
– O rany, teraz w ogóle go nie słychać! – krzyknęła Anula z podziwem.

Wuj Niechluj wrócił do pokoju, w którym Dżesika otworzyła okno, aby pozbyć się dymu.
– Zobacz, Wuju Niechluju – zawołała przez ramię – ludzie na ulicy gapią się na nasze okno. Teraz pokazują palcami. Teraz wbiegają na klatkę schodową.
Po chwili rozległo się walenie w drzwi. Wuj powlókł się do korytarza. Przez wizjer zobaczył tłum ludzi zgromadzonych na wycieraczce pod jego drzwiami. Mieli przerażone miny.

Wuj otworzył drzwi i ludzie zaniemówili na chwilę na jego widok, po czym zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego.
– Co tu się dzieje, Wuju, z twojego mieszkania wydobywa się dym…!
– Czy wznieciłeś pożar, Wuju…?
– Chcesz wyłudzić odszkodowanie…?
– Mój Boże, co z dziećmi…!
Dżesika wyjrzała na korytarz, ciekawa o co to całe zamieszanie. W tej chwili na przód tumu przepchnął się listonosz.
– Mam dla ciebie list, Wuju Niechluju – powiedział, wyciągając rękę z kopertą.
Wuj, zrezygnowany, wziął kopertę i otworzył ją. W środku był list od Mamy Kwiatkowskiej.
Drogi Wuju Niechluju
Wiedziałam, że nie mogę na ciebie liczyć. Nie pomogłeś mi w organizacji tegorocznych wakacji, choć prosiłam cię o to wiele razy. Zresztą, może i lepiej się stało, jeszcze znów ukradłbyś mi zasłużony wypoczynek. Nic z tego!
Wyjeżdżam we wspaniałą podróż z Sąsiadem spod szóstki, rozwodnikiem. To naprawdę czarujący mężczyzna – wziął mnie… z zaskoczenia i zaproponował wspólny wyjazd. Nie powiem ci dokąd się udajemy, bo nie chcę żebyś nas niepokoił. Powinieneś wiedzieć, że bardzo się na tobie zawiodłam – pewnie spodziewasz się teraz, że powiem, że więcej nie zostawię dzieci pod twoją opieką – otóż nie! Zajmiesz się nimi podczas wakacji, jak porządny Wuj i udowodnisz mi, że zasługujesz na moje zaufanie. Mam nadzieję, że tym razem mnie nie zawiedziesz, bo w przeciwnym razie możesz być pewny, że już więcej nie zobaczysz dzieci na oczy.
Całusy
Ewa
Ps. Wracam dopiero we wrześniu
Ps. 2 Nie mogłam zostawić ci żadnych pieniędzy, więc musisz utrzymywać dzieci sam.

Wuj skoczył czytać list. Zza jego nóg wyjrzał Matjasek, przemoczony od stóp do głów, ale szczęśliwy.
– Jestem cysty – oznajmił z dumą.
– Mój Boże, czy to dziecko kąpało się samo?! – wykrzyknęła jedna z kobiet.
Wuj spojrzał na nią powoli. Do ociekającego Matjaska dołączyła Anula, również cała mokra.
– Jakie to dziecko jest brudne! – zawołała inna kobieta. – Taką ma czarną buzię, coś ty z nią robił, Wuju Niechluju?!

Wuj bez słowa zatrzasnął drzwi. Spojrzał na Dżesikę, wciąż śmierdzącą dymem i na mokrych Anulę i Matjaska. Potem zerknął na list, który wciąż trzymał w ręce i zrozumiał, że przecież tak naprawdę nie mogło być inaczej.