piątek, 27 stycznia 2017

Odcinek 33: Jak Wuj Niechluj w śledztwie nie pomógł


Wuj Niechluj drzemał właśnie na swoim zaplamionym fotelu, kiedy obudziło go gwałtowne walenie do drzwi. Ocknął się nie bez żalu (bo śniło mu się, że bierze udział w całkiem miłej alkoholowej libacji) i powlókł się nieprzytomnie korytarzem. Kiedy otworzył drzwi, do mieszkania wparowała Mama Kwiatkowska.
– Ubieraj się Wuju Niechluju! – zawołała, a oczy błyszczały jej z podniecenia. – Idziemy na komisariat!
– Nie – odparł Wuj. Z zasady nie bywał na policji.
– Jak to nie? – zapytała Mama. – To niezwykle pilna sprawa! Złapano podejrzanych w sprawie szkalowania naszej rodziny na blogu i musisz stawić się na komendzie, aby ich rozpoznać!
– Dlaczego ja? – zapytał Wuj.
– To blog o tobie, prawda? Więc to logiczne, że Tomisław wzywa ciebie! – niecierpliwiła się Mama. – No, dalej!
Ale Wuj postanowił, że nigdzie się nie rusza, więc nie ruszył się z miejsca. Mama zawahała się, po czym wybiegła z mieszkania. Po piętnastu minutach rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Wuj otworzył i zobaczył wyciętego z kartonu Tomisława Majchrzaka.
– Wuju Niechluju – rozległ się gruby głos Mamy Kwiatkowskiej – musisz natychmiast udać się na komendę, aby zidentyfikować podejrzanych, albo będę musiał cię zaaresztować za utrudnianie śledztwa. Rozumiesz?
– Tak – odparł Wuj zrezygnowany. Nie będzie przecież kłócił się z policjantem.
Udali się więc na komendę. Mama idąc trzymała Tomisława pod ręką, aby mieć pewność, że Wuj się nie rozmyśli. Kiedy weszli do środka, szybko wyrzuciła karton do kosza.
– Tomisławie! – zawołała na widok prawdziwego policjanta. – Przyprowadziłam Wuja Niechluja!
– Witam, panie Wuju – powiedział Tomisław – zapraszam do sąsiedniego pokoju, rzuci pan okiem na podejrzanych.
W sąsiednim pokoju była długa, prostokątna szyba za którą stały dwie osoby, niska i wysoka, w czarnych workach na głowach.
– Tylko dwie osoby? – zdziwiła się Mama. – Gdzie pozostali podejrzani?
– Wypuściliśmy ich – odparł Tomisław. – Jesteśmy pewni, że to ci dwoje są winni, więc pozostali nie byli nam potrzebni. Teraz trzeba ich tylko zidentyfikować.
– Ale oni mają worki na głowach! Jak mój brat ma ich rozpoznać? – zapytała Mama. – Każ im ściągnąć te worki, Tomisławie!
– Niestety, to niemożliwe – westchnął Tomisław. – Ich poglądy nie pozwalają im na pokazywanie twarzy pracownikom policji. Musimy to uszanować.
– Żadnego z ciebie pożytku, Tomisławie! – rozgniewała się Mama. – Nie pierwszy raz nie potrafisz stanąć na wysokości zadania!
Tomisław zaczerwienił się. Mama zwróciła się do Wuja Niechluja.
– No, Wuju Niechluju, rozpoznaj podejrzanych – powiedziała. – Tomisław i tak wie, że są winni, więc to tylko kwestia formalna. Poznajesz ich?

Wuj spojrzał na podejrzanych.
– Nie – odparł zgodnie z prawdą. Nigdy wcześniej nie widział tych worków.
– Jak to?! – zawołała Mama, teraz już wściekła. – Nie zrobisz mi tego, Wuju! Masz natychmiast rozpoznać oskarżonych!
– Niestety, Mamo – odezwał się Tomisław – oskarżenia jeszcze nie było i nie będzie, skoro Wuj nie rozpoznał podejrzanych. Zgodnie z kodeksem prawa, zgłoszone przestępstwo ulega dzisiaj przedawnieniu. Muszę ich wypuścić.
Otworzył drzwi i podejrzani, nie zdejmując worków, opuścili komisariat.
– Świetnie! – zawołała Mama. – W takim razie ponownie składam zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa! Spisz moje zeznania, Tomisławie.
– Niestety, to niemożliwe – powiedział Tomisław. – Z tego, co wiem obecnie przygody Wuja Niechluja prowadzone są w formie komiksu, a na to w polskim prawie nie ma paragrafu.

– Mogłam się tego spodziewać! – krzyknęła Mama Kwiatkowska. – Wy wszyscy mężczyźni jesteście tacy sami, nie można na was polegać! Ostatni raz przychodzę zgłosić przestępstwo na twoją komendę, Tomisławie! I ostatni raz poprosiłam cię o pomoc, Wuju Niechluju! Nie wiem na co ja liczyłam z twojej strony!

Po czym obróciła się na pięcie i wybiegła na ulicę, potykając się na dwóch workach porzuconych pod komisariatem.