piątek, 8 maja 2015

Odcinek 4: Jak Wuj Niechluj do Sądu się udał

Dochodziła dziesiąta rano, Wuj Niechluj spał na tapczanie zagrzebany w mocno poszarzałej, od kilku lat niezmienianej pościeli. Nieszczelne okna były szczelnie zamknięte, w powietrzu unosił się zapach kiszonej kapusty i spoconych skarpet. Nie było w tym niczego dziwnego - Wuj Niechluj lubił kiszoną kapustę. I pocić też się lubił.
Mama Kwiatkowska wpadła do niego bez pukania, a za nimi niemrawo wsunęły się dzieci: Czarna Anula i Matjasek. Dżesika podobno była w szkole.
       Ty jeszcze w łóżku, Wuju Niechluju?! - złościła się Mama Kwiatkowska Do czego to podobne? Wstawaj natychmiast!
  Chrum - zachrapał i parsknął Wuj Niechluj pod sumiastym wąsem, próbował naciągnąć kołdrę na głowę i przerzucić swoje grube cielsko na drugi bok. Nie udało się.
Mama Kwiatkowska ściągnęła z niego nakrycie, a dzieci zaśmiały się, bo Wuj Niechluj zabawnie wyglądał w samych skarpetach i galotach.

         Chcąc nie chcąc, Wuj Niechluj zwlókł się z tapczanu, przylizał sterczące kosmyki tłustych włosów, przygładził wąsy, założył spodnie i nieśmiertelny podkoszulek i już był gotów. Ale nie wiedział na co.
        Odebrałeś przecież wezwanie do Sądu, Urzędnik Pocztowy ma twój podpis. Zostałeś wezwany na dziś. 
Wuj Niechluj machnął ręką. Bo czy to pierwszy raz?
         Chwilę później cała czwórka siedziała w starym autobusie miejskim. Wszystko się w nim trzęsło, a najbardziej brzuch Wuja Niechluja, który drzemał w najlepsze. Dzieci zmieściły się na jednym siedzeniu, obok Ponurego Grafficiarza w Kapturze.
         Mama Kwiatkowska zupełnie przypadkiem znalazła się obok Kierowcy Autobusu Ze Złotym Zębem.
         Dzieci siedziały spokojnie. To zawsze powinno budzić czujność dorosłych, ale czujność wujowa smacznie spała wraz z nim.  
Ponury Grafficiarz w Kapturze wysiadł na czwartym przystanku od końca.
Sąd znajdował się jeszcze dalej.
  Wysiądź tu z dziećmi Wuju Niechluju- zarządziła Mama Kwiatkowska - i idźcie już pod budynek Sądu. Ja tylko skoczę na chwilę po coś na pętlę autobusową, a potem mnie tu podrzuci z powrotem Kierowca Autobusu ze Złotym Zębem. 
Wuj Niechluj wysiadł i podreptał w stronę budynku Sądu. Drogę znał na pamięć. Matjasek uczepił się jego nogawki, a Anula chwyciła go mocno za rękę.         
Pod budynkiem Sądu Wuj rozłożył się wygodnie na ławce i uciął sobie kolejną drzemkę. Aby być całkiem wyspanym powinien spać przynajmniej do pierwszej, a było ledwie po jedenastej.
Anula i Matjasek zaczęli gonić gołębie po całym placu, uciekały tylko na chwilę i zaraz wracały. Matjasek postanowił zrobić użytek ze sprayu, który udało mu się ukraść Ponuremu Grafficiarzowi w Kapturze. Przemalował kilka gołębi na złoto. Nie było to łatwe, bo nie wiedzieć czemu, ptaki wyrywały się. A przecież złoty to piękny kolor, o wiele ładniejszy niż szary. Matjasek był wytrwały, chwytał każdego i tak długo trzymał, aż pofarbował dokładnie. Lubił kolorować, był bardzo staranny, nie wyjeżdżał za linie. Dwa gołębie trzymał za długo i za mocno. Rozbeczał się, jak zobaczył co się stało, bo przecież chciał je tylko pomalować. Na to obudził się Wuj Niechluj. Bardzo lubił chłopaka, nie chciał, żeby było mu przykro. Długo się nie zastanawiając, schował gołębie do siatki reklamówki, którą od zawsze miał w kieszeni tak na wszelki wypadek.
Pod budynek Sądu przyjechał stary autobus, a z niego wyskoczyła Mama Kwiatkowska. Zobaczyła swojego synka, który zanosił się od płaczu i Anulę, która goniła złote gołębie po całym placu.

         Co tu się dzieje?! - krzyczała stukając po bruku szpilkami, a zamek jej spódnicy pozostał niedopięty.
         Gołąbki!! - darł się Matjasek chlipiąc i wycierając rękawem smarki.
         Dobrze, zrobię dziś na obiad gołąbki! - zgodziła się Mama Kwiatkowska, żeby uspokoić chłopaka. Słysząc to Matjasek wydarł się jeszcze bardziej.
         A ciebie nie można nawet na chwilę zostawić z dziećmi Wuju Niechluju! Dlaczego się nimi nie zajmiesz przez chwilę, kiedy ja załatwiam ważne sprawy?!
To mówiąc odwróciła się w kierunku ulicy, gdzie za kierownicą z wystawionym łokciem szczerzył się w uśmiechu Kierowca Autobusu ze Złotym Zębem.

        



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz