piątek, 29 maja 2015

Odcinek 7: Jak Wuj Niechluj w łóżku leżał

Wujowi Niechlujowi pogorszyło się znienacka i w środku dnia położył się do łóżka. Bolało go wszystko co było do bolenia, począwszy od dużych owłosionych palców u stóp z brudnymi zakrzywionymi paznokciami, poprzez strzelające i skrzypiące stawy, sflaczałe mięśnie, kości, aż po czubek głowy z resztkami tłustych włosów i z łupieżem. Dostał wysokiej gorączki, nie chciało mu się ani jeść, ani pić (w tym piwa i wódki), ani nawet palić. Leżał, sapał, pocił się i śmierdział.

Rozległo się nieśmiałe pukanie. To przyszedł Uduchowiony Poeta pożyczyć pół szklanki cukru. Ponieważ Wuj leżał bez ruchu, gość sam dokładnie przeszukał szafki kuchenne. Niestety, znalazł tylko sól i to w jednej zbitej bryle. Nie można było jej nasypać do szklanki. To go ostatecznie załamało, usiadł przy stole i gorzko zapłakał.
-         Wuju Niechluju, ja nie wiem co robić! - łkał - układam piękne wiersze, ale nikogo to nie obchodzi, niektórzy nawet czytają, ale nikt nie chce mi za nie płacić. A z czego ja mam żyć, jak niczego innego nie potrafię robić? No z czego?! Nie będę przecież rachmistrzem ani admirałem!
To powiedziawszy skupił się na płakaniu.
         Do domu Wuja wbiegli nieoczekiwani goście - Mama Kwiatkowska z trójką swoich dzieci - Matjaskiem, Czarną Anulą i Dżesiką.
-         Co to za libacje w biały dzień Wuju Niechluju?! - zdenerwowała się- nakazuję ci natychmiast wytrzeźwieć, wstać i zająć się dziećmi. Ja muszę lecieć na dworzec kupić bilet dokądś.
I tyle ją widzieli.
Kiedy tylko drzwi za nią trzasnęły Matjasek zaczął wesoło skakać po brzuchu Wuja, a Czarna Anula wdrapała się na parapet, żeby otworzyć okno. Dżesika postanowiła zrobić ognisko, w tym celu zabrała się za przeszukiwanie szuflad ze szpargałami.
Tymczasem do mieszkania Wuja wpadła skąpo ubrana Kobieta Lekkich Obyczajów.
-         Zrobię stripris. Zapłacone z góry - stwierdziła znudzona.

         Nikt nie był zainteresowany jej wdziękami - dzieci były zajęte zabawą, Wuj leżał obłożnie chory a Uduchowiony Poeta pogrążył się w czarnej rozpaczy. Kobieta Lekkich Obyczajów niezrażona puściła romantyczną muzykę i zaczęła rozpinać haftki swojej koronkowej bluzki. Szło jej nieźle, w końcu sporo trenowała, ale w kulminacyjnym momencie zaplątała się w rękawach i utknęła w wylocie bluzki. Mogły być dwie takiego stanu rzeczy przyczyny - albo ubranie wstąpiło się w praniu, albo Kobieta Lekkich Obyczajów przytyła w szyi.
-         Pomocy! - krzyczała, ale nikt nie zwracał na nią uwagi.
Matjasek zmęczony skakaniem zasnął z głową w nogach Wuja Niechluja,  Dżesika zdołała zgromadzić niezły stosik do spalenia (w tym trochę banknotów, które znalazła w jakiejś starej książce), a Anula, która nie mogła dosięgnąć klamki okna, postawiła na parapecie taboret i wdrapała się na niego. Efekt był lepszy niż się spodziewała - mogła sięgnąć karnisza.

         Kobieta Lekkich Obyczajów krzyczała i biegała po pokoju w samym staniku z fiżbinami, zaplątana w koronkową bluzkę, co chwilę uderzając się to o szafę, to o meblościankę, to o kanciasty stół, przy którym resztkami sił łkał wciąż Uduchowiony Poeta.
Anula chwyciła karnisza i niechcący kopnęła taboret, przez co zawisła na rękach i zaczęła krzyczeć przerażona. Dżesice udało się wyciągnąć zapałki z kieszeni spodni śpiącego Wuja Niechluja i podpaliła stos. Na to wszystko weszła Mama Kwiatkowska z Jowialnym Konduktorem.
-   Do diabła z tobą Wuju Niechluju! Czy ty widzisz co tu się dzieje? Mówiłam ci, że masz wstać z łóżka i zakończyć imprezę, a ty tu burdel urządzasz, gołe baby zapraszasz? Wyszłam tylko na dworzec kupić bilety dokądś, a ty nie możesz zająć się dziećmi jak należy. 
- A pani skąd się wzięła? - zwróciła się do Kobiety Lekkich Obyczajów - przecież Wuj Niechluj w życiu pani nie zapłaci. Fajny stanik, z Loomi Loopi Looz?
-   Nie, z koronki - odpowiedziała zapytana, która wreszcie zdołała się wyplątać z bluzki. Zostałam zapłacona z góry, proszę pani - dodała z dumą - tu mam kartkę z adresem - wręczyła ją Mamie Kwiatkowskiej
-      Złociutka! Trafiła pani pod zły adres! Została pani zamówiona dla Sąsiada spod Szóstki, Rozwodnika!
-         A to przepraszam - rzekła Kobieta Lekkich Obyczajów na odchodne.
-   A ty jak zwykle masz szczęście Wuju Niechluju! Nie zapłaciłeś, a na cycki popatrzyłeś. A miałeś się dziećmi zajmować! Ostatni raz je przyprowadziłam do ciebie, chodźcie z mamusią skarby- zaświergotała, po czym wzięła dzieci, Jowialnego Konduktora i wyszli dokądś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz